,, To pewnie tata '' - pomyślałam sobie. Otwierając drzwi od razu powiedziałam nie patrząc nawet kto przyszedł , byłam pewna , że to tata.
- Znów zapomniałeś kluczy? - powiedziałam z kwaśną miną.
I wtedy doznałam OLŚNIENIA , w drzwiach ukazał się sam MICHAEL i powiedział:
- Tak , zapomniałem... Kluczy do Twojego serca...
Nic nie mówiąc rzuciłam się w jego ramiona , byłam w siódmym niebie.
- Co się z nami stało? - słodko zapytał.
-Sama nie wiem , ale już wiem , że nigdy ponownie się tak nie stanie. - odpowiedziałam całując go w usta.
Stojąc wtuleni w siebie , całowaliśmy się dobre 16 minut , w końcu moje usta uwolniły się od jego i pociągnełam go za rękę do kuchni.
- Czego się napijesz? - ze spokojem powiedziałam , nie zwracając uwagi na to jak Mike na mnie ponętnie patrzy.
- Hmm , może soku pomarańczowego? - powiedział przymrużając oczko.
- Okay.
- Słuchaj , siadaj! - wykrzyczał podekscytowany Michael.
- Co się stało? - odpowiedziałam ze śmiechem.
- Mam tu dwa bilety na Hawaje , tylko ja i Ty. Co Ty na to , no co , co? - wykrzykiwał radośnie.
- Na Hawaje? - rzekłam z kwaśną miną.
- Noo..
- ZGADZAM SIĘ! - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem.
Kilka godzin później.
- Mowy nie ma! - usłyszałam przeraźliwy krzyk mojej mamy za uchem.
- Oh mamo , jestem już prawie dorosła! - odpowiedziałam powstrzymując się od płaczu.
- Na Hawaje?! O nie , jesteście przed ślubem! A co będzie jeśli.. no wiesz... ten , teges.. no..?
- Mamooo! - odpowiedziałam z uśmiechem.
- No dobra.. Moją zgodę masz , ale porozmawiaj jeszcze z Ojcem.
- Dziękuuję! - odpowiedziałam , mocno ją przytulając.
W pokoju Taty , kilka minut później.
- Kiedy?
- Za 4 dni..
- Na ile?
- Na dwa tygodnie..
- A ile to kosztowało?
- Oh tato , przecież nie zapytam o to Michaela!
- No tak , dobra jedźcie. - odpowiedział lekko się uśmiechając.
- Dziękuję , jesteście najlepsi!
Uściskałam tatę i podekscytowana całą tą sytuacją pobiegłam do swojego pokoju by zadzwonić do Michaela.Chwyciłam telefon i zaczęłam wybierać numer do Michaela.
- No odbierz... - mówiłam cicho. Cisza , po zobaczeniu iż dzwoniłam do niego 29 razy uspokoiłam się , położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o naszym wspólnym wyjeździe. W końcu zerwałam się z łóżka i poszłam do domu Michaela. Gdy byłam już na miejscu , otworzył jego ojciec , to był SZOK.
- A ty , czego tu chcesz? - zapytał bezczelnie.
- Ja? yy , przyszłam do Michaela bo on.. - zaczęłam się jąkać.
- Słuchaj zapomnij o tym waszym wyjeździe. Michael teraz musi odpocząć , jutro rozpoczyna trase!
- Ale czy JA mogę porozmawiać z Michaelem , bo to nie PAN będzie decydował co MY razem będziemy robić i robimy? - mówiłam podniesionym głosem , bojąc się czy Joshep nie zrobi mi nic złego.
- Młoda damo , nie mów do mnie takim tonem , ale proszę bardzo.
Po chwili ukazał się Michael w czarnym ubraniu i w aviatorach. Choć nie było słońca , on miał okulary przeciwsłoneczne.
- Czemu nie odbierasz ode mnie telefonów? - zapytałam udając , że nie wcale się tym nie przejmuję.
- Nie mogłem. - odpowiedział cicho , zakrywając twarz.
- Mike , co się dzieje?
- Nic.
- Czemu jesteś taki oschły.
- Jutro o godzinie 21 , bądź tam gdzie zawsze. Zabierz ze sobą walizki.
- Ale jak to , po co?
- Lecimy na Hawaje. - odpowiedział i zamknął przede mną drzwi.
Idąc parkiem , nie mogłam zrozumieć to co on powiedział do mnie. Przecież wylot mamy za 4 dni ,a on każe mi przyjść jutro. To była dziwna sytuacja , przysiadłam na ławce pod dużą brzozą i zamknęłam oczy , nagle ktoś mnie szturchnął w ramie. Obudziłam się i ujrzalam jakieś dziecko , było ubrane w różowy płaszczyk i żółte trampki.
- Masz może coś do jedzenia? - zapytała słodkim głosikiem dziewczynka w warkoczykach.
- Nie , nie mam. Ale chodź ze mną do mojego domu , dam Ci coś do jedzenia!
- No dobrze... - powiedziała ze smutnym głosem.
Idąc parkiem Mawetys widziałam jak dziewczynka , która szła u mojego boku bardzo mi się przyglądała. Zastanawiałam się czy nie jest sierotą , ale bałam się jej o to zapytać by nie zranić jej uczuć , lecz w końcu zdecydowałam , że ją o to zapytam.
- Masz rodziców? - ze spokojem zapytałam.
- Nie mam. - odpowiedziała obojętnie dziewczynka.
- A dom?
- Nie.
Nasza rozmowa była krótka , ale jasna. Dziewczynka jest sierotą i nie ma domu , wiedziałam , że muszę się nią zaopiekować. Gdy byłyśmy już pod moim domem , zapytałam:
- Jak masz na imię?
- Maria.
- Ja Daila.
I weszłyśmy do domu , nie było nikogo więc Marysia mogła czuć się swobodnie. Dałam jej kanapki i włączyłam jej TV , akurat przedstawiano trasę Michaela ,, Victory ''. Siedziałyśmy w ciszy , aż w końcu Marysia powiedziała :
- Znasz go?
- Tak , nawet bardzo..
- Jak bardzo?
- Jest moim narzeczonym.
Po kilkunastu minutach ciszy , nagle Marysia stwierdziła iż już sobie pójdzie , ja natomiast zaczęłam pakować walizki na wyjazd z Michaelem który był przygotowany na jutro.
Wiem , długo nie pisałam bo chciałam zawiesić bloga. Ale powracam , mam nadzieję , że uda mi się regularnie pisać notki. Liczę na komentarze. Invincible <3
ONLY LOVE !
Ach , och , ech < 333333333333333333
OdpowiedzUsuńKocham jak Michael zagryza wargę ♥
Ojki ojki, Marysia ♥
OdpowiedzUsuńJesteś zajebista, czekam na więcej! :>
L.O.V.E
Ta notka jest przecudowna.Wiem już co napiszesz w następnej notce^^Uwzględnij,że to mój pomysł!<333
OdpowiedzUsuńwkradłam się od twojego opowiadania ! XDDDDD wszystko pięęęęęęęęęnie <3
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo się cieszę że powróciłaś na bloga! Super ! :**
OdpowiedzUsuńDobrze, że wrociłaś!!!!!
OdpowiedzUsuńA notka jak zawsze SUPER!!!! hmmmm super to malo powiedziane xd
Czekam na następną!!!!
Zapraszam na mojego bloga ; ) nie jest taki fajny jak tu ale mysle ze nie jest najgorszy ;pp
www.michael-jackson-kaczka.blogspot.com