Ile osób było?

poniedziałek, 5 września 2011

Blue Gangsta.

       Gdy lecieliśmy samolotem , przelot trwał około 6 godzin  , całą tą drogę przespałam wtulona w ramiona Michaela. Nagle obudził mnie szmer walizek , i głosy ludzi.
- Wstawaj Kopciuszku - powiedział Michael.
- Jesteśmy już na miejscu? - zapytałam zdziwiona.
- Tak , tak. Choć , złap mnie za rękę.
 Złapałam go za rękę , choć zupełnie nie wiedziałam co chciał zrobić. Wysiedliśmy z samolotu , i poszliśmy w stronę jakiegoś małego domku na wysepce. Wysepka , na której mieliśmy zamieszkać w małym hoteliku zwała się ,, Kauai '' - Michael wybrał to miejsce , choć ja byłam temu przeciwna , ponieważ jest to najwilgotniejsza wyspa na Hawajach , więc nie mogłam spodziewać się słonecznej pogody i opalania się aż po ciemną czekoladkę. Jedynym pocieszeniem było to , że mieliśmy zwiedzić też wyspę ,, Hawaii '' - największą wyspę na Hawajach. Idąc w stronę hotelu o nazwie ,, Bauii '' podziwiałam piękne krajobrazy tej wyspy , gdy byliśmy już pod hotelem , w środku czekał na nas lokaj , który od razu wziął nasze bagaże i zaprowadził do przeznaczonego nam odpowiednio pokoju. Pokój był dość mały , ale czemu się dziwić , skoro była nas tylko dwójka. Mieścił się w nim : telewizor , łóżko , dwa fotele i kilka obrazków o dziwnej tematyce , łazienka zaś była dość obszerna , duża wanna , umywalka itd. Był też mały balkonik , z niego mieliśmy świetny widok na całą wyspę ,, Kauai '' , wodospady , doliny , góry. Świetny widok , to jest to o czym marzyłam.
 Powoli zapadał już wieczór , Michael wpadł na pomysł abyśmy wybrali się na wyspę , złapałam go za rękę i poszliśmy w stronę zachodzącego powoli słońca. Położyliśmy się na klifie , szybko zrobiło się późno ,ale nie chcieliśmy wracać do hotelu.Rozmawialiśmy o dzieciństwie Michaela. ,nagle poważnie spojrzeliśmy sobie w oczy ,Michael powiedział:
-Dalia , chcę , by tak było na zawsze. Kocham Cię... - pocałował mnie namiętnie w rozchylone usta. Odwzajemniłam ten gest , po czym mu odpowiedziałam :
-Jesteś wszystkim co mam -Michael otworzył szerzej oczy. Zastanawiał się czemu go to spotkało. Przecież jest brzydki, tymczasem Bóg mu zesłał taką wspaniałą istotę , której nie przeszkadzają mu jego białe plamy. na ciele. Nagle poczuł wybrzuszenie w miejscu krocza , czuł, że dłużej nie da rady opanować swojego ciała . Zaczął rozpinać swoją czerwoną , satynową koszulę.
Również nie chciałam dłużej czekać, podniosłam ręce, pokazując, że tez tego pragnę.
Zatraciliśmy się w tańcu miłości. Pieszczotom miłości nie było końca. Leżałam w kremowej, koronkowej bieliźnie , kupionej specjalnie na ten wyjazd ,patrząc figlarnie na Michaela , który nadal był w spodniach. Mike zapytał :
-Dalia , czy my to…? - położyłam mu palec na ustach . Zaczęłam niczym lwica zsuwać mu spodnie razem z bokserkami. Michael nie czekał , rozpiął mi stanik i ujrzał moje piersi... Zsunęłam figi i rozchyliłam nogi .Staliśmy się jednością. Czuliśmy, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Michael niepewnie wykonywał posuwiste ruchy biodrami . Starał się zatracić w tej rozkosznej chwili, jednak cały czas pojawiał mu się w myślach ojciec. Myślał, że nie da rady opanować swojego sztywnego penisa. Jednak po chwili chciałam zawładnąć nad mężczyzną i usiadła na jego biodrach. Czułam , że jestem w raju. Michael powiedział :
- Nie zrobiłem Ci krzywdy?
-Michael, to najpiękniejsza chwila w mym życiu ! -krzyknęłam radośnie.
Usiadłam na jego członku i zaczęłam głośno krzyczeć , Michael zamknął oczy i pozwolił mi dominować nad nim . Po kilku minutach opadliśmy dysząc na ziemię.Leżeliśmy nago patrząc sobie w oczy. Michael powiedział :
-Teraz będziemy mieli dzidziusia...
Zaśmiałam się ,myślałam, że to żart. Przytuliłam się do torsu Michaela i rzekłam:
- Jesteś w tym cudowny Mike.
Mike zaczął całować mnie ponownie po piersiach. Nie czekając dotykałam językiem jego ciała zbliżając się coraz niżej ...
  Nadchodziło rano. Musieliśmy iść ,pospiesznie się ubraliśmy i uciekliśmy do naszego małego hoteliku... 




    Hhaahah , ale notka :D. Kiedyś tego pragnęliście , a teraz proszę! Za pomocą Moniki.Sz udało mi się napisać erotyczną scenkę Michaela z Dailą , ma talent , nie ma co :D
  Dzięki Moniś. <3 Pozdrawiam : * 



niedziela, 17 lipca 2011

Another Part Of Me.

  ,, Ding dong '' - usłyszałam siedząc przy walizce , wypakowanej różnościami na jutrzejszy wyjazd. Szybko upchnęłam ją pod łóżko i pobiegłam na dół.
- Eva?! - wykrzyknęłam przerażona.
- No... Chyba tak. - z żartem odpowiedziała.
- Po co Ci te dwie walizki?
- A może wejdźmy do środka , co? - odpowiedziała z kwaśną miną.
- A tak jasne właź! - odpowiedziałam zmieszana.
  Gdy stałyśmy na środku przedpokoju Eva uświadomiła mi , iż za miesiąc rodzi dzidziusia i chce ten miesiąc zamieszkać u mnie , zdębiałam. Przecież wyjeżdżam z Michaelem , a tu nagle EVA!
- Ale Eva , słuchaj..
- Nic nie musisz mi mówić! Mogę spać na podłodze , na kanapie byle by z Tobą. Proszę zgódź się!
- Usiądź... - odpowiedziałam spokojnie.
- Ale czemu masz taką minę? - ze zdziwieniem zapytała.
- No bo wiesz , nie możesz u mnie zamieszkać...
- Co?! I Ty jesteś moją siostrą?! Myślisz , że jak mam wielki brzuchol to jestem jakaś Inna?!
- Nie , Eva! Uspokój się! Ja wyjeżdżam!
- Niby gdzie?
- Z Michaelem , na Hawaje..
- No nieźle , fajnie to sobie wymyśliłaś na poczekanie.
- Ale naprawdę , spakowałam już walizki , jeśli mi nie wierzysz to mogę Ci pokazać! Uwierz , proszę.
- Pokaż mi je.
  Specjalnie dla Evy , z drugiego piętra , przywlekłam jej ogromną walizkę. Ona zaś , otworzyła ozy ze zdziwienia i powiedziała:
-  No , dobrze. Wierzę Ci. I co ja teraz pocznę? - zapytała z westchnieniem.
                                KILKA MINUT PÓŹNIEJ.
- No to narazie , trzymaj się ciepło. I mam nadzieję , że na narodziny dzidzi , będziesz!
- Taak , za miesiąc będziemy na pewno w domu! - zapewniałam ją.
- No dobrze , paa! - uściskała mnie i wyszła. Widziałam jak łza , kręciła się jej w oku...
    Poszłam poglądać telewizję , ostatni raz w domu przed wyjazdem , uświadomiłam sobie , iż będę tęsknić za domem. Rodzice zawsze mi podbechtywali ,  a ja czasem to doceniałam , czasem nie...
Ale to tylko dwa tygodnie , jadę odpocząć z najważniejszą osobą mojego życia , zaraz po rodzicach , Evie i Babci. Nie mogłam się doczekać wyjazdu , nagle usłyszałam jak rodzice weszli do domu i zasapani wołali :
- Dailaa , Dailaa ! Chodż pomóc!
    Szybko się otrząsłam , przetarłam oczy i pobiegłam na dół ,ciekawa co rodzice chcą ode mnie tym razem.
- Ojej , po co to? - zapytałam zdziwiona.
- No jak to po co? Jutro wyjeżdzasz tak? Kupiliśmy potrzebne Ci rzeczy..
- Potrzebne rzeczy? Mamo! Tu jest 8 torb jedzenia , ubrań i jakiś proszków ! - odpowiedziałam ze śmiechem.
- Oj tam , oj tam. Przesadzasz , to są twoje potrzeby dziecko.
- Ale ja już się spakowałam...
- To nic , przepakujesz się i spakujesz jeszcze raz.
- Ohh. - westchnęłam.
- Wniesiesz to z nami do kuchni czy będziemy tak stać z tymi torbami w przedpokoju?
- No już , już. - odpowiedziałam kiwając głową.
 Targając trzy torby , (resztę oczywiście rodzice , bo powiedzieli , że nie mogę się przemęczać tuż przed wyjazdem , po prostu jak bym była w ciąży! no tak jasne ,  najpierw wołają a teraz nie pozwalają mi nieść więcej niż trzy torby! Oh ta ich nadopiekuńczość..) Gdy już wszystko wypakowałam , i byłam wolna poszłam do swojego pokoju , chwyciłam za słuchawkę i zaczęłam wybierać numer do Michaela , położyłam się na łóżku i czekałam aż odbierze.. Cisza. Nie odbierał.  ,, Pewnie się pakuje , albo już śpi , też powinnam iść spać! '' - pomyślałam i po chwili usnęłam.
Rankiem obudziły mnie krzyki mojej mamy typu : ,, Obudź Dailę , już po 8 a o 9 ma samolot ''. Nie chciałam tego słuchać , zerwałam się z łóżka ale po chwili znów się położyłam i zastawiłam się poduszką.
 Była 8:20 , mój budzik zaczął ostro mnie wkurzać , więc go wyłączyłam i poszłam do toalety wykonać wszystkie ranne czynności.
                       9:00 - SAMOLOT NA MAJORKĘ. 
- Gdzie on jest? Już prawie 9...
 Denerwowałam się , ponieważ już niedługo mieliśmy lot , a Michaela jak nie było tak nie ma... Ja obgryzałam paznokcie , mama tupała nogami , a tata strzelał palcami u rąk , żyć nie umierać poprostu...
Nagle jest ! Ujrzałam go , odziwo samego ale był ! Miał tylko jedną walizkę , aż poczułam się głupio bo ja miałam aż 3 , ale to przez moją mamę , przecież miałam tylko jedną...
- Gdzie ty byłeś? Martwiłam się o Ciebie , nie raczyłeś nawet zadzwonić , ani odebrać wczoraj telefonu.. - zaczęłam mu wypominać.
- Oh , Daila. Nie dzwoniłem , bo nie zabrałem telefonu , nie odbierałem bo już spałem. Nie kłóćmy się , kochanie. - odpowiedział , całując mnie jak to zwykle w czółko.
                            PRZED ODLOTEM SAMOLOTU.  
- Dzwoń codziennie , uważaj na siebie , pełno teraz zboczeńców. Nie oddalaj się zbytnio od hotelu..
- Oh mamo , pouczasz mnie jakbym była małym dzieckiem. Codziennie? Mamo! To ja mam wisieć przy telefonie a nie zwiedzać Majorki? Oh.. Zboczeńce? Oj mamo...
- Wiem , przesadzam ale to dlatego , że Cię kocham córeczko.. - mówiła pobłażliwie mama.
- Tak wiem.. - odpowiedziałam powstrzymując się od płaczu.. W końcu nie wytrzymałam rozpłakałam się i mocno przytuliłam rodziców.
- Uważaj na siebie - powiedział tata.
- Dobrze , Kocham was ! - krzyczałam idąc w stronę samolotu.. Mama machała i płakała , a tata poprostu się uśmiechnął i krzyknął :
- Nie zróbcie niczego głupiego! Wiecie o co chodzi! - i zaśmiał się podejrzliwie.
  Uśmiechnęłam się na słowa taty , i nasz samolot miał już odlatywać , unieśliśmy się w górę. Była to moja pierwsza podróż samolotem. Wstydziłam się do tego przyznać , przed Michaelem bo on jako wielka super gwiazda , robi to codziennie. Więc na pytanie Michaela , czy lecę pierwszy raz odpowiedziałam :
- Oczywiście , że nie! - odpowiedziałam pewna siebie , ale w głębi czułam , że chyba za chwilę zwymiotuję...
- Wiesz , miałem dziś męczący dzień.. Może pójdziemy spać?
- Oczywiście skarbie. - odpowiedziałam z uśmiechem.
         I wtuliłam się w jego ramiona , choć w głębi duszy , czułam , że coś się wydarzy...



 Łuhuhu. Jak po konkursie ? :> Zdjęcie od Ejki <3. Bo ona kocha DD i już ! :D Jakie nudy w te wakacje -.- Lipa. Wyjeżdżacie gdzieś :>? To tyle , hejaa banana :D <3 Pozdrawiam , Invincible.
 

czwartek, 14 lipca 2011

OGŁOSZENIE WYNIKÓW KONKURSU NA NAJLEPSZE OPOWIADANIE LUB WIERSZ.

      Witajcie Kochani <3.
  Buu , wybór był bardzo ale to bardzo trudny! I nie mówię to wam , po to aby was pocieszyć jak to zawsze mówią w każdym telewizyjnym konkursie , lecz na prawdę było mi ciężko i dlatego też , potrzebowałam 4 dni na ogłoszenie wyników. Długo myślałam , analizowałam i w końcu doszłam do wniosku , że :
 I MIEJSCE  : NATALIA M. z opowiadaniem ,, Wielkie Odkrycie ''
  II MIEJSCE : Wiktor Cz. z opowiadaniem o TII.
II MIEJSCE :  Adrian L. z wierszem ,, Muzyki moc ''.


I to na tyle , przepraszam , że tak długo czekaliście , ale nie bylam jeszcze gotowa : ) Przykro mi , jeżeli jesteście zawiedzieni wynikami , ale taki mój wybór , i mam nadzieję , że to zrozumiecie. Nie obiecuję , że nagrodę przyznam szybko ( nagroda jest tylko za I miejsce ) , bo jak już na wstępie mówiłam , sama nie mogę wyslać  :) Pozdrawiam !



 

czwartek, 23 czerwca 2011

KONKURS.

   Witajcie Kochani. ♡
Tak jak w tytule ogłaszam konkurs na... Najlepsze opowiadanie lub wiersz! Tak , tak.! Każdy z was ma okazję się wysilić i pokazać co potrafi :D Temat jest dowolny , bohaterowie także , ilość wersów - dowolna.
    Opowiadania lub wiersze wraz ze swoim imieniem i nazwiskiem proszę wysyłać na poczte wp : michaeljackson103@wp.pl lub ewentualnie gg : 231087 17 , proszę tylko w szczególnych przypadkach wysyłać opowiadania na gg.
     Imię i nazwisko jest mi potrzebne gdyż wygrasz , wyślę Ci nagrodę i , żeby nikt nie podał się za Ciebie musisz mi od razu podać swoje imię i nazwisko : ) A gdy wygrasz , poproszę Cię o twój adres w celu wysłania nagrody. Nie bój się , że wykorzystam twój adres w celu innym niż konkurs. Jesteśmy jedną wielką Michaelową RODZINĄ i powinieneś mi ufać : )
    Czas macie od 23 czerwca do 10 lipca. Miejsce jest I !. A nagroda tajemnicą : )
  Nagrodę wyślę jak tylko będę mogła , nie obiecuję , że szybko iż sama nie mogę wysłać : )
 Zachęcam do brania udziału w Konkursie , iż nagroda jest MICHAELOWA! :)
  Pozdrawiam , Invincible. ♡
   Peace And Love.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Man In The Mirror.

      Minęło kilka dni , wciąż obrażeni na siebie z Michaelem nie widywaliśmy się już od dłuższego czasu. Widywaliśmy się tylko przypadkowo , ale nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Co się z nami stało? Sama nie wiem , mieliśmy brać ślub a tu taka pustka w nas została. Nie wiedziałam czy w ogóle coś znów będzie między nami. Wpatrzona w podłogę , wyobrażałam sobie nasz ślub.. Mój i Michaela , gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Był nie ustępujący , w końcu zerwałam się z fotela i poszłam otworzyć.
,, To pewnie tata '' - pomyślałam sobie. Otwierając drzwi od razu powiedziałam nie patrząc nawet kto przyszedł , byłam pewna , że to tata.
- Znów zapomniałeś kluczy? - powiedziałam z kwaśną miną.
I wtedy doznałam OLŚNIENIA , w drzwiach ukazał się sam MICHAEL i powiedział:
- Tak , zapomniałem... Kluczy do Twojego serca...
Nic nie mówiąc rzuciłam się w jego ramiona , byłam w siódmym niebie.
- Co się z nami stało? - słodko zapytał.
-Sama nie wiem , ale już wiem , że nigdy ponownie się tak nie stanie. - odpowiedziałam całując go w usta.
 Stojąc wtuleni w siebie  , całowaliśmy się dobre 16 minut , w końcu moje usta uwolniły się od jego i pociągnełam go za rękę do kuchni.
- Czego się napijesz? - ze spokojem powiedziałam , nie zwracając uwagi na to jak Mike na mnie ponętnie patrzy.
- Hmm , może soku pomarańczowego? - powiedział przymrużając oczko.
- Okay.
- Słuchaj , siadaj! - wykrzyczał podekscytowany Michael.
- Co się stało? - odpowiedziałam ze śmiechem.
- Mam tu dwa bilety na Hawaje , tylko ja i Ty. Co Ty na to , no co , co? - wykrzykiwał radośnie.
-  Na Hawaje? - rzekłam z kwaśną miną.
- Noo..
- ZGADZAM SIĘ! - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem.
                                  Kilka godzin później. 
-  Mowy nie ma! - usłyszałam przeraźliwy krzyk mojej mamy za uchem.
- Oh mamo , jestem już prawie dorosła! - odpowiedziałam powstrzymując się od płaczu.
- Na Hawaje?! O nie , jesteście przed ślubem! A co będzie jeśli.. no wiesz... ten , teges.. no..?
- Mamooo! - odpowiedziałam z uśmiechem.
- No dobra.. Moją zgodę masz , ale porozmawiaj jeszcze z Ojcem.
- Dziękuuję! - odpowiedziałam , mocno ją przytulając.
                         W pokoju Taty , kilka minut później.  
-  Kiedy?
- Za 4 dni..
- Na ile?
- Na dwa tygodnie..
- A ile to kosztowało?
- Oh tato , przecież nie zapytam o to Michaela! 
- No tak , dobra jedźcie. - odpowiedział lekko się uśmiechając.
- Dziękuję , jesteście najlepsi! 
Uściskałam tatę i podekscytowana całą tą sytuacją pobiegłam do swojego pokoju by zadzwonić do Michaela.Chwyciłam telefon i zaczęłam wybierać numer do Michaela.
- No odbierz... - mówiłam cicho. Cisza , po zobaczeniu iż dzwoniłam do niego 29 razy uspokoiłam się , położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o naszym wspólnym wyjeździe. W końcu zerwałam się z łóżka i poszłam do domu Michaela. Gdy byłam już na miejscu , otworzył jego ojciec , to był SZOK.
 - A ty , czego tu chcesz? - zapytał bezczelnie.
- Ja? yy , przyszłam do Michaela bo on.. - zaczęłam się jąkać.
- Słuchaj zapomnij o tym waszym wyjeździe. Michael teraz musi odpocząć , jutro rozpoczyna trase!
- Ale czy JA mogę porozmawiać z Michaelem , bo to nie PAN będzie decydował co MY razem będziemy robić i robimy? - mówiłam podniesionym głosem , bojąc się czy Joshep nie zrobi mi nic złego.
- Młoda damo , nie mów do mnie takim tonem , ale proszę bardzo. 
Po chwili ukazał się Michael w czarnym ubraniu i w aviatorach. Choć nie było słońca , on miał okulary przeciwsłoneczne.
- Czemu nie odbierasz ode mnie telefonów? - zapytałam udając , że nie wcale się tym nie przejmuję.
- Nie mogłem. - odpowiedział cicho , zakrywając twarz.
- Mike , co się dzieje?
- Nic.
- Czemu jesteś taki oschły.
- Jutro o godzinie 21 , bądź tam gdzie zawsze. Zabierz ze sobą walizki. 
- Ale jak to , po co?
- Lecimy na Hawaje. - odpowiedział i zamknął przede mną drzwi.
Idąc parkiem , nie mogłam zrozumieć to co on powiedział do mnie. Przecież wylot mamy za 4 dni ,a on każe mi przyjść jutro. To była dziwna sytuacja , przysiadłam na ławce pod dużą brzozą i zamknęłam oczy , nagle ktoś mnie szturchnął w ramie. Obudziłam się i ujrzalam jakieś dziecko , było ubrane w różowy płaszczyk i żółte trampki.  
- Masz może coś do jedzenia? - zapytała słodkim głosikiem dziewczynka w warkoczykach.
- Nie , nie mam. Ale chodź ze mną do mojego domu , dam Ci coś do jedzenia!
- No dobrze... - powiedziała ze smutnym głosem.
    Idąc parkiem Mawetys widziałam jak dziewczynka , która szła u mojego boku bardzo mi się przyglądała. Zastanawiałam się czy nie jest sierotą , ale bałam się jej o to zapytać by nie zranić jej uczuć , lecz w końcu zdecydowałam , że ją o to zapytam.
- Masz rodziców? - ze spokojem zapytałam. 
- Nie mam. - odpowiedziała obojętnie dziewczynka.
- A dom?
- Nie.
    Nasza rozmowa była krótka , ale jasna. Dziewczynka jest sierotą i nie ma domu , wiedziałam , że muszę się nią zaopiekować. Gdy byłyśmy już pod moim domem , zapytałam:
- Jak masz na imię?
- Maria.
- Ja Daila.
          I weszłyśmy do domu , nie było nikogo więc Marysia mogła czuć się swobodnie.  Dałam jej kanapki i włączyłam jej TV , akurat przedstawiano trasę Michaela ,, Victory ''.  Siedziałyśmy w ciszy , aż w końcu Marysia powiedziała :
- Znasz go?
- Tak , nawet bardzo..
- Jak bardzo?
- Jest moim narzeczonym. 
     Po kilkunastu minutach ciszy , nagle Marysia stwierdziła iż już sobie pójdzie , ja natomiast zaczęłam pakować walizki na wyjazd z Michaelem który był przygotowany na jutro. 


Wiem , długo nie pisałam bo chciałam zawiesić bloga. Ale powracam , mam nadzieję , że uda mi się regularnie pisać notki. Liczę na komentarze. Invincible <3
ONLY LOVE !
 


  

środa, 1 czerwca 2011

The End.

Zastanawiam się nad usunięciem bloga. Czy to ma sens? Ilość wyświetlanych postów spada , komentarzy także. Nawet nie wiem czy wam to na prawdę się podoba , możecie przecież pisać a tak nie jest... Sama nie wiem , usunąć czy nie usunąć? Nie liczę tu na żadne komentarze typu :
 ,, Nie proszę nie usuwaj ; (((((((((((((((( ''
 ,, Jak usuniesz to się zabiję ''
,, Kto nam będzie pisał takie fajne opowiadania ''
Fakt ilość odbiorców mnie zadawala jest ich :
Polska - 227
Stany Zjednoczone - 2
Niemcy - 1
 

Może i moje opowiadania są troszkę fajne , ale wiadomo , że każdy inny pisze lepsze. Rozumiem , że może chociaż połowa albo mniejsza część na prawdę czyta opowiadania i mu się podobają.
 Nie wiem co mam robić , mam ogromny mętlik w głowie. Z jednej strony lubię je pisać ale nie mam na nie czasu. Może coś w wakacje? Może nowa historia? Czy wciąż ta sama Daila ?
Czekam na wasze sensowne przemyślenia na ten temat i przede wszystkim długie a nie dwu słowne komentarze : )
Pozdrawiam.
Only Love. Invincible. 

sobota, 28 maja 2011

Come Together.

  - Nic z tego nie rozumiem.. - westchnęłam.
- I dobrze , to będzie niespodzianka!
Wyciągnął mnie silą z łóżka i zaprowadził na dół , kazał siąść na krześle i czekać. Patrzyłam na niego jak stał w słodkim fartuchu w truskawki który był na niego nie co za krótki i zaczęłam się śmiać. Robił moje ulubione naleśniki , gdy uslyszał mój śmiech odwrócił się i zapytał.
- Hej co jest?! Ubrudziłem się?
- Niee . - mówiłam , turlając się powolni ze śmiechu.
- Co jest? - mówił zdziwiony i troszkę zawstydzony wycierając się brudną ręką w mące o policzki.
- Teraz to na prawdę się ubrudziłeś! - wykrzyczałam i spadłam z krzesła śmiejąc się do łez.
On podbiegl pode mnie i zaczął gilgotać , a ja po prostu już umierałam. Michael położył się na mnie i nie przestawał gilgotać. Nagle do domu weszli rodzice i zobaczyli nas , a raczej to jak MICHAEL NA MNIE LEŻY.
- W czymś przeszkodziliśmy? - zapytała speszona mama.
- Michael jesteś cały w mące! - powiedział radośnie tata.
- Nie mamo , to nie tak jak myślisz! - krzyczałam podnoszcząc się i otrzepując się z mąki.
- Ale ja nie o tym , myślałam , że yy się po prostu wiecie .. yy .. Sprzątacie z podłogi! - mówiła zmieszana mama.
- Mamo , nie żartuj sobie. - mówiłam powstrzymując się ze śmiechu.
- My tylko po parasolkę , bo okropnie zaczęło padać. - zaczął mówić tata szturchając mamę w łokieć.
- A tak , tak. Właśnie. - odpowiedziała mama idąc po parasolkę i zaraz potem wyszli z domu.
 - Hhhahahahhahahah - śmiał się Michael łapiąc się za brzuch.
- Uspokój się! - krzyknęłam.
- Przepraszam.. - powiedział Michael wciąż się śmiejąc.
- Miały być naleśniki! - powiedziałam robiąc złośliwą minę.
 - Dobrze już dobrze... - odpowiedział Michael i zabrał się do robienia naleśników.
Usiadłam na krześle wpatrując się w pośladki Michaela , były jędrne. Zaraz potem Michael się obrócił i dziwnie na mnie spojrzał , zrobiło mi się głupio. Spuściłam wzrok i czekałam na naleśniki , robił je tak długo , że postanowiłam iść się ubrać i umyć. Gdy byłam w toalecie usłyszałam nagle głos dobiegający z korytarza.
- Mogę wejść ? - zapytał Michael pukając w drzwi od łazienki.
 Zastanawiałam się przez moment co mu odpowiedzieć , byłam nie całkiem ale naga , postanowiłam go jednak wpuścić.  Nie odrywałam oczu od lustra , ale widziałam jak Mike na mnie kusząco spogląda.
- Czemu tak stoisz? Wchodź... - powiedziałam , malujac sobie rzęsy.
- Wyglądasz bardzo.. - próbował wydusić z siebie Michael jakieś słowo , ale ja podeszłam do niego , zasłoniłam mu usta ręką i zaczęłam namiętnie całować. On oplutł swoje ręce wokół moich bioder , potem zniżał się coraz niżej ale do niczego nie doszło. Po tym poszliśmy na naleśniki , które zrobił sam Michael , jak gdyby nigdy nic zaczęliśmy je jeść. Śmialiśmy się , rozmawialiśmy a gdy już skończyliśmy Mike zaproponował abyśmy poszli na spacer.
- Może gdzieś wyjdziemy? - mówił sprzątając talerze.
- Chętnie. - odpowiedziałam wycierając usta i ziewając.
- Oj , ty śpioszku! Zaraz Cię rozbudzę , nakładaj kurtkę! - mówił pieszczotliwie Mike.
Założyłam kurtkę i czym prędzej wybiegłam na dwór , gdy biegłam zauważyłam siedzącego chłopaka , zupełnie tego samego który uratował mi życie. Obejrzałam się za siebie , Michaela jeszcze nie było. Postanowiłam do niego zagadać.
- Cześć.! - wykrzyknęłam patrząc na niego gdy nastrajał gitarę.
- Hej. - odpowiedział nie odrywając wzroku od swojej gitary.
- Grasz? To tak jak ja. - mówiłam próbując nawiązać rozmowę.
- Aha. - odpowiedział.
- Pamiętasz mnie w ogóle? - zapytałam oburzona.
Podniósł wzrok , zmarszczył brwi i zrobił skośne oczy.
- Tak.. - odpowiedział sucho.
Byłam na tyle wkurzona , że wzdychnęłam tylko i już ruszyłam w swoją stronę gdy nagle ON złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i nic nie mówiłam , chciałam aby on poczuł się tak jak ja gdy nic nie mówił albo odpowiadał jednym słowem . wtedy podszedł Michael spojrzał na nas i smutno i z groźnym wzrokiem.
- Daila.. Czy ja o czymś nie wiem? - zapytał od tak Mike.
Wtedy ten chłopak po prostu ścisnął moją dłoń , złapał gitarę i odszedł , odwróciłam się do Michaela który stał jak słup.
- Chcesz mi coś wytłuamczyć? - zapytał.
- To znaczy co?
- Kim on był?
- Nie znam go.
- Jak to?
- No tak.
- Powiedz prawdę.. Trzymał Twoją dłoń!
- Co z tego?
- No jak to , czy ty nic nie rozumiesz Daila?!
- Jesteś zazdrosny?
- Nie o to chodzi!
- Nie podnoś na mnie głosu!
Po kłótni z Michaelem , odeszłam  i szłam w stronę domu. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać , podejrzewał mnie po prostu o zdradę...
- A miał być nasz dzień.. - westchnęłam.


   Notka krótka , ale trochę śmiesna. Przepraszam , weny nie mam i to pewnie dlatego.
Widzę , że ciągle chcecie erotyzmu.. Eh.. Czy to tylko na tym się opiera? No ale dałam tam go troszkę : )
Pozdrawiam , Invincible <3